środa, 6 listopada 2013

ARTDECO - recenzja i moje przemyślenia.

        Od momentu kiedy zakuplam bronzer z Artdeco, zachwyciłam się nim do tego stopnia, że postanowiłam zakupić kilka kosmetyków z tej marki i sprawdzić czy będą równie dobre.

CIENIE

   Na pierwszy ogień pójdą cienie do powiek. Są one dostępne w magnetycznych opakowaniach, dzięki czemu same możemy zaprojektować idealny zestaw kolorów dla siebie. Każdy pojedynczy cień ma 0,8 gram i kosztuje od 4.80 euro. W całej palecie cieni mamy dostęp nie tylko do wielu kolorów ale i przede wszystkim rodzajów. W swojej ofercie Artdeco posiada cienie matowe, satynowe oraz brokatowe.
Z całej gamy kolorystycznej dostępnej w Duglasie, wybrałam 5 cieni :

  • Perłowy, jasny- m.in idealny do rozświetlania kącika oka. 
  
  • Beżowy, matowy- m.in do rozcierania granic i do załamania oka.
 
  • Brązowy, matowy.






Czarny, matowy.
 


 
  • Niebieski, z drobinkami brokatu.

 
 
 
 
       Wszystkie cienie są bardzo mocno na pigmentowane. Łatwo się je nakłada na powiekę i rozciera. Delikatnie się osypują ale jeśli ściągnie się nadmiar z pędzla nic takiego się nie dzieje.
Osobiście jestem bardzo zadowolona z tych cieni i wykonywanie makijażu nimi to sama przyjemność.  Jedyny minus jaki dostrzegam to ograniczona ilość "szalonych kolorów". Bardzo dużo jest różnych brązów, szarości i beży w ofercie a brakuje żywych i kontrastowych kolorów.
 
  
 
RÓŻ DO POLICZKÓW 
 
      Róż do policzków, jak widać poniżej jest już dość styrany ale to tylko dlatego, że jest w ciągłym użyciu. Tak mi się spodobał ten kolor, że używam go prawie przy każdym makijażu. Niestety na zdjęciu tego nie widać ale róż ten ma w sobie drobiny, które przepięknie błyszczą się na policzkach. Kolor jest wielowymiarowy, w odcieniu brudnego różu.
Jest mocno na pigmentowany, łatwo się rozciera, dzięki czemu trudno narobić sobie plam a przy tym jest bardzo wydajny...czego chcieć więcej ;)
Cena ok. 7,80 euro.
 
 

 
 
POMADKA 
 
     Co do pomadek Artdeco to muszę przyznać, że są bardzo kremowe, nie wysuszają ust i łatwo się rozprowadzają. Jeśli chodzi o wytrzymałość to powiedziałabym, że jest to taki średniak- nie powala trwałością ale też nie schodzi po 5 minutach;). Myślę, że zależy to również od koloru jaki się wybrało, mój kolor to nr. 22 czyli jasny nude.
Jak na razie jestem na tyle zadowolona z tego kosmetyku, że skuszę się na jeszcze jedną, tym razem w mocniejszym kolorze bo formuła tych pomadek bardzo mi odpowiada. Chętnie też sprawdzę jak długo utrzymują się na ustach. Minus jaki zauważam to zapach, bardzo sztuczny ale nie intensywny.
Moja ocena końcowa jest dość neutralna. Na pewno nie jest to produkt roku :) Przetestuję inne kolory i dam znać na blogu co o nich sądzę :)

 
  



FIXING POWDER

  Na koniec przyszedł czas na fixer czyli utrwalacz makijażu w pudrze. Kosztował około 10 euro i w opakowaniu jest 10 gram
Jak dla mnie, kosmetyk rewelacyjny przede wszystkim za to, że:
- matuje twarz na kilka, ładnych godzin,
- dzięki niemu podkład nie ściera się z twarzy,
- nie podkreśla suchych skórek,
- jest bezbarwny, dzięki czemu nie zmienia koloru naszego podkładu i pasuje każdemu,
- nie zapycha,
- ma neutralny zapach.

Dokładnie tydzień temu byłam na basenie z moim dzieckiem i postanowiłam przetestować go w tych dość ekstremalnych warunkach. Może pomyślicie, że zwariowałam idąc w makijażu na basen ale postanowiłam się poświęcić. Na wszelki wypadek miałam ze sobą płyn micelarny ;)
Tak, więc będąc na basenie pływałam i zostałam kilkakrotnie opryskana wodą. Oczywiście przypadkowo przez bawiące się dzieci. Kiedy wyszłam, byłam w totalnym szoku bo mimo tych kilkudziesięciu kropli wody na mojej twarzy nie miałam plam, podkład był w nie naruszonym stanie i spokojnie mogłam wyjść na dwór w makijażu bez żadnych poprawek.
Jak dla mnie nie zawodny puder na wyjątkowe okazje i pochmurne, deszczowe dni kiedy zależy nam na idealnym wyglądzie. Moje odkrycie roku :)



 
 
Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz